Tajemnicze przestrzenie dzikich, nieokiełznanych uczuć…

      

                                         Emily Brontë: Wichrowe wzgórza

 

Każda miłość jest inna, niekiedy, a może częściej uczucia, których źródło jest w Niebie, stają się „czymś”, bezosobową siłą, ogniskującą w sobie mroczne żywioły chaosu, destrukcji, samotności…

Groza natury, jej nieprzejednana głębia i uroki niebezpieczeństwa, intensyfikują przeżycia duchowe i doznania emocjonalne bohaterów. To ciemne barwy intymności, świat zorganizowany i zdegradowany poprzez zmienność, migotliwość, niespełnienie…

Co to znaczy kochać? Po to, aby zabijać w sobie wiecznie odradzający się płomień miłości, aby odczuwać duchową namiętność? Wbrew konwencjom kulturowym i konwenansom towarzyskim, w zgodzie z własnym przeznaczeniem i głosem wewnętrznym: w tonacjach, które określają gotyckie pejzaże „ja” wobec świata przepełnionego ostrością, surowością, okrutnymi regułami pozbawionymi empatii…

Skazani na zły los, pozbawieni siebie? A może połączeni jedną miarą dobra i zła, szczęścia i przekleństwa? Ich serca biją w jednym rytmie, aż brak im tchu, nie potrafią po prostu być razem, rzeczywistość okazuje się bardziej skomplikowana…

Co to znaczy kochać? Trochę sentymentalnie, trochę romantycznie, z okrasą liryzmu i frenezji, koniecznie z egzaltacją w tle, w sposób wyalienowany, niewykwintny, z atrybutami gniewu i szaleństwa: to upojenie swoim pragnieniem. Nie abstrakcyjną potęgą odmieniającą wewnętrzne życie, lecz osobą, kimś, kto musi istnieć wbrew przemijaniu, poza czasem, materią, na opak prawom śmierci…

Czy jednak miłością można nazwać postawę, emocje, nastroje, które wiodą bohatera do unicestwiania innych, w samonapędzającym się niejako procesie, aby karać świat za to, że ukochana odeszła, że inne kobiety nie są nią?

Czy miłość odczuwana całym jestestwem, kompletnie, dogłębnie, absolutnie, może stanowić ziarno niezgody, zapalać najgorsze instynkty, inspirować przemoc? Gdy pamięć nie łagodzi, lecz podsyca rozpacz, Wichrowe Wzgórza stają się miejscem wyrażania wszystkiego, co ekstremalne, nieumiarkowane. Wbrew prawom wpisanym w realia życia:  do psychofizycznego i duchowego odradzania się, przebaczenia, koegzystencji z innymi, którzy nie powinni stawać się dla siebie nawzajem wrogami…

Psychiczny, emocjonalny, duchowy terror wyrażany poprzez słowa i język ciała wyniszcza mieszkańców Wichrowych Wzgórz i Drozdowego Gniazda, ale zarazem, w przedziwny, paradoksalny sposób ich umacnia…

Można inaczej żyć, tylko czy jest to możliwe w zaklętym, jak się wydaje, kręgu toksycznych relacji inspirowanych przez wynaturzone, demoniczne uczucia jednego człowieka? Ów człowiek jest niebezpieczny w swojej inności, lecz nikt nie jest w stanie mu się przeciwstawić… Do czasu… A może to najgroźniejsze potęgi: rozpacz, złamane serce, osamotnienie, zdeformowały wrażliwego, skrytego, żyjącego po swojemu chłopca?

Czy pragnienia życia i miłości pokonają moc nieujarzmionej melancholii, autodestrukcji? Czy zły pan przekroczy wszelkie granice w zadawaniu cierpienia sobie i innym? Czy konsolację może przynieść śmierć i spełnienie marzeń: istnienie w wymarzonym niebie z ukochaną, pomiędzy przestrzeniami materii i wieczności?

Miałam w życiu sny, które pozostały ze mną na zawsze i zmieniły moje myśli. Zmieszały się ze mną całą, jak wino z wodą, i zmieniły zabarwienie mojego wewnętrznego świata. […] Heathcliff […] nigdy się nie dowie, jak bardzo go kocham. I to nie dlatego, że jest przystojny, Nelly; dlatego, że jest bardziej mną niż ja sama. Nie wiem, z jakiego kruszcu zrobiona jest dusza, ale moja i  jego są takie same. […] Moje największe cierpienia na tym świecie były cierpieniami Heathcliffa, od początku wszystkie je znałam i odczuwałam. On jest wszystkim, co nadaje mojemu życiu sens. Gdyby wszystko inne zginęło, lecz zostałby on, ja wciąż bym istniała. Gdyby zaś wszystko inne pozostało, a on był unicestwiony, wszechświat stałby się dla mnie czymś nieskończenie obcym;  nie czułabym, że do niego należę. […] Nelly, ja żyję w Heathcliffie. Zawsze jest obecny w moim umyśle. Nie jako radość – ja też nie zawsze jestem dla siebie radością – lecz jako moja prawdziwa istota. Nie mów więc już więcej o rozłące, to niemożliwość i…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Impresje o literaturze.... Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na „Tajemnicze przestrzenie dzikich, nieokiełznanych uczuć…

  1. Nico pisze:

    Chciałam Ci tylko powiedzieć, że Twój blog jest cudownie rewelacyjny. Serdecznie Cię pozdrawiam:)

Dodaj komentarz